Koszmarny sen żonatego dżentelmena

17 wrz 2014

     Żona wyjechała na tydzień. No i tak: wyszedłem z pracy, pojechałem na zakupy, kupiłem wszystko, co trzeba. Przyjechałem do domu. Posprzątałem, co kot napaskudził, wyprowadziłem psa. Ugotowałem obiad. Syn wrócił ze szkoły. Pomogłem mu odrobić pracę domową. Nakarmiłem wszystkich: kota, psa i syna. Nastawiłem pralkę. Posprzątałem. Pozmywałem. Wyprasowałem synowi ubranie na jutro. Położyłem się na chwilę, żeby odpocząć. Komputera nie tknąłem, telewizora - też. Jak tak dalej pójdzie, zacznę dla relaksu oglądać seriale i płakać...
     Ocknąłem się o drugiej w nocy. Rąk-nóg nie czuję. Od rana stały program plus popołudniowe zajęcia sportowe syna - trzeba go tam zawieźć i przywieźć. Wyobraziłem sobie taką sytuację: późno wieczorem hałas - pijana żona wróciła do domu, włączyła telewizor (głośno), poszła do kuchni, zagląda do garów i do lodówki, szukając, co jest do żarcia. Je, popija piwem, pali. A potem idzie do sypialni, cała z siebie zadowolona, śmierdząca alkoholem i papierosami, i zaczyna się do mnie przystawiać...
     NO NIC, TYLKO ZABIĆ SUKĘ!