Jeżeli wszystko idzie źle, jest na to pewien sposób - dobry posiłek. Postanowiłem więc tego sposobu użyć.
Risotto z owocami morza! Pól kilo na pół kilo plus ćwierć butelki wina. Trochę czasu to zajmuje, ale efekt jest tego wart. Zrobiłem tylko jedną nietypową rzecz: pod koniec gotowania dodałem trzy kopiaste łychy adżyki. Skutek - znakomity. Przecież do risotto dodaje się pesto, zaś adżyka to coś podobnego, tyle że z nieco innego obszaru kulturowego. No i oczywiście moja absolutnie ulubiona przyprawa, czyli czosnek, pięć sporych ząbków.
Uzupełnione butelką Pasico 13 blanco, risotto natychmiast poprawiło mi nastrój. Mam przed sobą ostatni kieliszek, ale na szczęście parę butelek jeszcze w zapasie. Nawiasem mówiąc, hiszpańskie (Jumilla) Pasico, zarówno białe, jak i czerwone, bardzo dobrze pasuje do prostych dań. Te wina mają bardzo świeży, wyraźny, choć niezbyt wyszukany smak. Owocowe, niezbyt mocne, świetnie współgrają z tym, co ja na własny użytek nazwałem podstawowymi smakami. Na dodatek są tanie. Wasze zdrowie! Twoje też, mimo że owoców morza nie lubisz!
P.S. Zainteresowanym podam dokładniejszy przepis, wystarczy poprosić :).