Wielka wsypa

5 paź 2015

     Żona wyjechała na dwa tygodnie, ale wróciła po dwunastu dniach. No i wpadłem...
     Przyłapała mnie na myciu naczyń! Tyle lat wierzyła, że nie umiem, a tu masz. Próbowałem jakoś się wykręcić, ale gdzie tam. Potem pomaszerowała do lodówki - a tam zupa, kotlety, sałatka, jakiś deser. No i rozpętało się piekło. Miałem nadzieję, że zdążę przed jej powrotem zjeść wszystko, co sobie nagotowałem, ale cóż, nie udało się.
     Jak tonący brzytwy złapałem się ostatniego pomysłu - sprowadzałem sobie do domu kobiety! Słuchajcie, w ogóle nie uwierzyła... Co prawda złapała żelazko, więc przez chwilę myślałem, że pomysł zadziałał, ale nie. Podeszła z tym żelazkiem i mówi: "No to teraz się przekonamy, czy naprawdę nie masz pojęcia, jak się prasuje koszule!" Co miałem robić? Wyprasowałem...

     Ludzie, może ktoś miał podobną wpadkę? Co robić?