Od dawna twierdzę, że w Polsce ludzie zarabiają za mało i że trzeba bardzo uważnie przyjrzeć się przyczynom tego stanu, a następnie stworzyć jakieś mechanizmy, które spowodowałyby w miarę szybki wzrost wynagrodzeń. Z odkrywczą myślą, że zarabiamy za mało, chętnie zgodzi się prawie każdy, ale co to właściwie znaczy?
Ostatnio postanowiłem trochę dokładniej to zbadać, ot, na własny użytek. Podzielę się zdobytą wiedzą i przytoczę kilka liczb. Na portalu informacyjnym GUS można znaleźć informację „Przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w marcu 2016 roku”. Wynika z niej, że przeciętne wynagrodzenie brutto w tym okresie wyniosło 4351,45 złotych. Ta liczba dotyczy firm powyżej 9 zatrudnionych na umowie o pracę, działających praktycznie w całej gospodarce (bez administracji publicznej i osób na urlopach rodzicielskich). Ile ma zarabiający 4351,45 złotych do wydania (czyli netto)? Ano niecałe 3100 złotych – po odjęciu ubezpieczeń i zaliczki na PIT. I jeśli wszystko dobrze zrozumiałem, to jest tak zwana mediana, czyli zarabiający 3100 PLN znajduje się dokładnie w połowie drogi: 50% zatrudnionych zarabia mniej, 50% - więcej. Mediana jest o tyle istotnym wskaźnikiem, że nie zawiera (w przeciwieństwie do średniej) zafałszowania z powodu wysokich wynagrodzeń kadry kierowniczej.
Gorzej z dominantą, bo trudniej tę wartość znaleźć. Dominanta to wartość pensji, jaka jest najczęściej wypłacana w polskich przedsiębiorstwach. Otóż w roku 2015 dominanta wynagrodzeń wynosiła 2469 złotych brutto, czyli 1786,75 netto. A to już znacznie bliżej wynagrodzenia minimalnego…
Na tle innych krajów wyglądamy tak sobie. I nawet nie chodzi tylko o Unię. Popatrzyłem na aktualne przeciętne zarobki w Moskwie: najmniej, jak i wszędzie, „na zmywaku” – 1930 złotych brutto (dalej tak samo), sprzątaczka – 2230, dozorca – 2320, kurier – 2620, kierowca – 3320, sprzedawca w sklepie – 3350, hydraulik – 4700, farmaceuta – 3750, programista – 4900, doświadczony maszynista metra - 5300, kierownik sklepu – 7000. Może do Moskwy na hydraulika?
Czesi w ostatnich latach zarabiają już trochę więcej niż Polacy, szczególnie we wszystkim, co dotyczy samochodów i ogólnie w przemyśle.
A na koniec współczynnik Big Mac z 2015 roku: w Warszawie przeciętnie zarabiający musi pracować na kanapkę Big Mac 25 minut, w Luksemburgu 10 minut, w Kijowie 55...