Świeżutka, najnowsza książka Łukjanienki.
Przeczytałem błyskawicznie i jak zwykle żałuję, że tak szybko. Ale nie oznacza
to bezkrytycznego zachwytu. Książka mi się spodobała, mimo licznych
"ale". Głównym "ale" jest jej standardowość. Nawet gdybym
nie wiedział, kto jest autorem, to odgadłbym, że to Łukjanienko. Jest bardzo
podobna do kilku innych, które wyszły spod jego ręki. Miałem wrażenie, że jest
to danie z dobrze wypróbowanych składników: "Brudnopis/Czystopis",
"Spektrum" i jeszcze po szczypcie tego i owego. Mamy portale, mamy
przeskoki z jednego świata do drugiego, mamy różnice w poziomach
technologicznych, ale nie za duże, żeby nie było problemów z dogadaniem się,
mamy pilnującą przejść między światami straż graniczną. No i mamy też akcję i
intrygę szpiegowsko-dywersyjno-kryminalno-miłosną. Czyli w zasadzie wszystko co
trzeba. A ponadto w mojej wyobraźni pojawił się świat w stylu steampunk, a ten
styl akurat lubię.
Jakimś cudem z tych ingrediencji udaje się
Łukjanience po raz kolejny ugotować coś, co nie odrzuca swoją wtórnością.
Zapewne to zasługa języka: ten facet po prostu świetnie opowiada historie. To
rzadkość w naszych czasach. Zawsze jest trochę humoru i trochę aluzji do
dzisiejszej rzeczywistości. Akcja jest bardzo mocno osadzona właśnie w dniu
dzisiejszym, mimo że książki, które Łukjanienko pisze, zostają zakwalifikowane
do SF, fantasy, urban fantasy i do czego tam jeszcze. Już w
"Patrolach" wszystko było doskonale osadzone w Moskwie takiej, jaką
jest teraz (czy raczej jaka była w chwili wydania książek), i był to świetny
zabieg. Język - to samo: jest taki, jakim się mówi dzisiaj, choć bez
hermetycznego żargonu i bez wulgaryzmów, których na moskiewskiej ulicy jest
mniej-więcej tyle samo, co na warszawskiej, czyli sporo.
Każdy, kto czyta "Strażnicę",
natychmiast wyczuwa, że skonstruowany przez autora świat ma potencjał dużo
większy, niż na jedną książkę. A sam Łukjanienko poinformował na swoim blogu,
że to ma być cykl, na dodatek we współpracy z innymi pisarzami. Poczekamy, zobaczymy,
poczytamy, ocenimy.
P.S. Nie wiem, kiedy ukaże się polskie
tłumaczenie, o ile w ogóle się ukaże, więc tytuł - "Strażnica" -
pozwoliłem sobie przetłumaczyć sam. Na okładce jest jeszcze jedno słowo:
"Pogranicze". To zapewne tytuł całego cyklu.