Sergiej Łukjanienko - "Strażnica"

8 lis 2013

     Świeżutka, najnowsza książka Łukjanienki. Przeczytałem błyskawicznie i jak zwykle żałuję, że tak szybko. Ale nie oznacza to bezkrytycznego zachwytu. Książka mi się spodobała, mimo licznych "ale". Głównym "ale" jest jej standardowość. Nawet gdybym nie wiedział, kto jest autorem, to odgadłbym, że to Łukjanienko. Jest bardzo podobna do kilku innych, które wyszły spod jego ręki. Miałem wrażenie, że jest to danie z dobrze wypróbowanych składników: "Brudnopis/Czystopis", "Spektrum" i jeszcze po szczypcie tego i owego. Mamy portale, mamy przeskoki z jednego świata do drugiego, mamy różnice w poziomach technologicznych, ale nie za duże, żeby nie było problemów z dogadaniem się, mamy pilnującą przejść między światami straż graniczną. No i mamy też akcję i intrygę szpiegowsko-dywersyjno-kryminalno-miłosną. Czyli w zasadzie wszystko co trzeba. A ponadto w mojej wyobraźni pojawił się świat w stylu steampunk, a ten styl akurat lubię.
     Jakimś cudem z tych ingrediencji udaje się Łukjanience po raz kolejny ugotować coś, co nie odrzuca swoją wtórnością. Zapewne to zasługa języka: ten facet po prostu świetnie opowiada historie. To rzadkość w naszych czasach. Zawsze jest trochę humoru i trochę aluzji do dzisiejszej rzeczywistości. Akcja jest bardzo mocno osadzona właśnie w dniu dzisiejszym, mimo że książki, które Łukjanienko pisze, zostają zakwalifikowane do SF, fantasy, urban fantasy i do czego tam jeszcze. Już w "Patrolach" wszystko było doskonale osadzone w Moskwie takiej, jaką jest teraz (czy raczej jaka była w chwili wydania książek), i był to świetny zabieg. Język - to samo: jest taki, jakim się mówi dzisiaj, choć bez hermetycznego żargonu i bez wulgaryzmów, których na moskiewskiej ulicy jest mniej-więcej tyle samo, co na warszawskiej, czyli sporo.
     Każdy, kto czyta "Strażnicę", natychmiast wyczuwa, że skonstruowany przez autora świat ma potencjał dużo większy, niż na jedną książkę. A sam Łukjanienko poinformował na swoim blogu, że to ma być cykl, na dodatek we współpracy z innymi pisarzami. Poczekamy, zobaczymy, poczytamy, ocenimy.
     P.S. Nie wiem, kiedy ukaże się polskie tłumaczenie, o ile w ogóle się ukaże, więc tytuł - "Strażnica" - pozwoliłem sobie przetłumaczyć sam. Na okładce jest jeszcze jedno słowo: "Pogranicze". To zapewne tytuł całego cyklu.