Walerij Paniuszkin jest dziennikarzem,
znanym i cenionym: w 2004 roku otrzymał najważniejszą (podobno) rosyjską
nagrodę dziennikarską - Złote Pióro Rosji. W 2005 powstała jego książka o
Chodorkowskim "Michaił Chodorkowski. Więzień ciszy" (wydanie polskie
2006). Właśnie ją przeczytałem, a jestem też świeżo po lekturze "Więźnia
Putina" M. Chodorkowskiego (też przetłumaczonej już na polski, gdyby ktoś
się zainteresował) i N. Geworkian oraz artykułu Julii Łatyniny "Michaił
Chodorkowski: chemia i życie".
Z tego wszystkiego wyłania się jako-tako
spójny obraz. Spójny, co nie oznacza prawdziwy, bo każdy z autorów pisze o
Chodorkowskim, mając za punkt wyjścia własny obraz tego człowieka i, rzecz
jasna, własny system poglądów.
W skrócie: "Więzień Putina"
składa się z obszernych wypowiedzi samego Chodorkowskiego, komentarzy i
przemyśleń Natalii Geworkian i przytaczanych przez nią zapisów rozmów ze
współpracownikami Chodorkowskiego, z jego żoną i rodzicami oraz z ludźmi,
którzy w różny sposób uczestniczyli w wydarzenia, które doprowadziły do jego
uwięzienia; "Michaił Chodorkowski. Więzień ciszy" to swojego rodzaju
reportaż, w którym autor przedstawia swoją interpretację tego wszystkiego, co
stworzyło Chodorkowskiego, a potem zaprowadziło do więzienia; "Michaił
Chodorkowski: chemia i życie" - artykuł, w którym na kanwie niezbyt
sensacyjnych faktów autorka przedstawia swoją koncepcję odpowiedzialności tak
zwanych oligarchów za całe zło Rosji, jednak koncepcja ta w dużej mierze
podparta jest insynuacjami o wydźwięku podobnym do oficjalnej propagandy.
Nie zamierzam opowiadać treści moich
lektur, powiem jedynie, że czyta się to, o dziwo, bardzo dobrze (nawet artykuł
pani Łatyniny, bo pióro ma jednak nie najgorsze). W miarę czytania wyłania się
pewna mozaika, z której można sobie poskładać obraz Chodorkowskiego. Doprawdy,
nietuzinkowy to człowiek. Troche dziwny, niezbyt emocjonalny, umiejący osiągnąć
stan niezwykłej koncentracji na tym, czym aktualnie się zajmuje. Dość lapidarnie podsumowuje całość spraw wokół osoby Chodorkowskiego Walerij Paniuszkin. Stwierdza on, że Chodorkowski został aresztowany i osądzony za swój program działania na rzecz Rosji, uznany za zagrożenie przez Putina i jego otoczenie. Program sprowadzał się do trzech punktów: uniezależnienie biznesu od władzy, zapewnienie skuteczności działania opozycji (przede wszystkim parlamentarnej) oraz wychowanie nowego pokolenia Rosjan, otwartego na demokrację. Putin zaś - znów zdaniem Paniuszkina - prowadził podwójną grę. Po pierwsze, stwarzał warunki, w których ludzie z jego otoczenia mogli przejąć strategiczne firmy prywatne, chciał użyć Chodorkowskiego jako przykładu, żeby rosyjscy biznesmeni nie zapominali, gdzie ich miejsce. W obu sprawach odniósł sukces.
Bardzo ciekawa jest ewolucja poglądów i głównych kierunków działania Chodorkowskiego, szczególnie w okresie 1998-2003. Ale w tych książkach brakuje odpowiedzi na jedno, podstawowe pytanie (bo samo pytanie jest): jak mogło się stać, że Chodorkowski nie przewidział takiego rozwoju sytuacji? Jakim cudem nie zrozumiał, do czego zmierza Putin? Powinien był, ale nie przewidział. No cóż, nikt nie jest doskonały.