Na początek -
kilka znalezionych w necie opinii o tym winie:
"Bardzo
dobre wino. W smaku czerwone owoce, mocna wiśnia z przyjemną beczką. W końcówce
pieprz."
"Wino o pięknej
purpurowej, prawie czarnej barwie. Silne zapachy czerwonych owoców z mocną nutą
pikantnych przypraw (czyżby to Durif?). W smaku głębokie i złożone niemniej
bardzo gładkie żeby nie powiedzieć aksamitne. Przypomina mi trochę włoskie wina
może stąd ze producenci to imigranci z Sycylii.... Super!!!"
"Zmieszaj
durif z korzennym shiraz, a będą się działy rzeczy magiczne – twierdzi
wielokrotnie nagradzany winiarz John Casella, który w swej rodzinnej
posiadłości tworzy legendarne już australijskie Black Stump. Sekretem tego wina
są atramentowoczarne, urzekająco gładkie grona durif – rzadkiego szczepu
wykorzystywanego w kupażach głównie jako „turbowzmocnienie”."
"Excellent
palate, lots of dark berries and some chocolate. Smooth finish."
Jeżeli chodzi o
moje wrażenia - generalnie się zgadzam.
Pierwsze wrażenie (zapachowe, po
wsadzeniu nosa do kieliszka) - czekolada z rodzynkami. Ładny, bardzo ciemny
kolor, smak - na początek skojarzył mi się z jeżynami i trochę dymną śliwką
suszoną, może rzeczywiście trochę wiśni i korzennych przypraw też było. Jest
bardzo miękkie, ma w sobie sporo słodyczy, ale takiej mało słodkiej,
czekoladowej. Jeszcze jedno wino, które mi smakuje samo w sobie, bez jedzenia,
jak moje ulubione Amarone - jest w czymś do niego podobne.
Szczep Durif
nazywany jest też (głównie w USA i Izraelu) Petite Sirah, ale muszę przyznać,
że do końca nie zrozumiałem, czy to dwie nazwy tego samego, czy też różne szczepy
winogron. Poza tym mam wrażenie, że jest to wino nie dla koneserów. Mam na myśli to, że jest dość prostolinijne, nie ukrywa głęboko śladowych aromatów i smaków, których trzeba szukać i nad którymi trzeba długo się zastanawiać. Ale ja wysublimowanym koneserem nie jestem, po prostu lubię wino - a The Black Stump mi smakuje, i to bardzo. Naleję
sobie jeszcze trochę...