Zdecydowanie w moim guście (Mikołaj, od którego tę butelkę dostałem w ramach wymiany, za butelkę legendarnego "Mamrota", musiał z naszych spotkań zapamiętać, jaki typ wina lubię). Nie wybitne, na kolana nie rzuciło, ale skoncentrowane, garbnikowe - bez żadnej przesady, doskonale pasujące do solidnego kawałka mięsa, przede wszystkim wołowiny. Dymny smak, kojarzący się ze śliwką kalifornijską, słodycz o czekoladowym posmaku. Niektórzy piszą o tytoniowym smaku - ja go nie poczułem.
To nie jest lekkie wino na upalny letni dzień. Ale jak się trafi taki chłodniejszy - nie ma co odkładać na później, otwierać i pić. Może nie każdemu będzie się podobało to, że sporo w tym winie garbników, ale producent zachował równowagę i nie przesadził. Popełniłem błąd i nie zrobiłem zdjęcia kontretykiety, więc nie jestem pewien, jakich szczepów użyto do zrobienia tego wina, ale jeżeli dobrze zapamiętałem, to podstawą jest Monastrell, a poza tym - Cabernet Sauvignon i Syrah.
Spotkałem też w necie opinie wręcz miażdżące. Najwyraźniej niektórym bardziej znającym się na rzeczy to wino do gustu nie przypadło, na tyle, że określają jego smak jako fałszywy i plastikowy. Trudno, mnie - pasuje.