"Nielegalni" - Vincent V. Severski

7 gru 2012


Vincent V. Severski
     Kindle to nieocenione urządzenie! Gdybym na samym początku zobaczył, że "Nielegalni" to opasłe tomiszcze, liczące 812 stron, to chyba bym się przestraszył. Powieść szpiegowska takiej grubości?! Napisana przez kogoś o wcale nie zachęcającym do czytania pseudonimie Vincent V. Severski?! A tu niespodzianka: przeczytałem! Kindle, jak to ma w zwyczaju, sprytnie ukrył liczbę stron, zastępując ją niewiele mówiącymi procentami, więc brnąłem dalej i dalej bez strachu - i muszę przyznać, że nie żałuję.
     "Nielegalni" to - w swoim gatunku - dobra książka. O ile jest prawdą to, co o autorze można znaleźć w necie, to wiele lat był on oficerem polskiego (najpierw w PRL, potem w RP) wywiadu. Zna więc środowisko i umie posługiwać się językiem, którym mówią ludzie, przez niego opisywani. Innymi słowy: język - dobry, klimat - dobry, intryga - dobra. Wszystko gra. Pewnie dla zasady należałoby dodać jakieś "ale", co? Nie, nie mam żadnego "ale". Z przyjemnością czytałem "Nielegalnych". Nie mamy wcale obfitości polskich powieści szpiegowskich, raczej cierpimy na ilościowy i (jeszcze bardziej) jakościowy niedobór w tej dziedzinie, a ta książka bardzo dobrze zapełnia tę lukę. Nie jest też tak zupełnie prosta. Przede wszystkim nie mamy do czynienia z jednym bohaterem. Severski wymyślił świetny sposób, żeby prowadzić kilka wątków jednocześnie, stopniowo splatając je w jeden. Każdy z tych wątków ma swojego bohatera. Postacie narysowane są w taki sposób, że całkiem przypominają żywych ludzi. No i rzecz warta odnotowania: to pierwsza książka Severskiego, debiut literacki. Moim zdaniem - pod każdym względem udany.

     A jednak jakieś małe "ale" mi się nasunęło. Wydaje mi się, że trochę ponad miarę Severski rozciągnął sekwencję końcową. Pomysł spotkania w Brukseli, przy wódce, dwóch szpiegów, stojących po przeciwnych stronach, jest bardzo dobry, ale sama ich rozmowa - za długa. A poza tym miałem wrażenie, że autor próbuje w niej przekazać zbyt wiele własnych przemyśleń o stanie służb specjalnych, w tym wywiadu, o polityce i politykach, ogólnie o Polsce i jej miejscu we współczesnej Europie oraz wobec Rosji. Trochę jakby zbyt osobiste to wyszło.
     Wiem, że wyszła już druga powieść Severskiego. Właściwie to po "Nielegalnych" sięgnąłem po wysłuchaniu rozmowy z Severskim w TOK FM na temat właśnie tej drugiej książki. Ale na razie po nią nie sięgnę. Lubię zmieniać gatunki, więc teraz poczytam coś innego. Co? Nie wiem, zastanowię się, kończąc szklaneczkę wina.

P.S. Severski inteligentnie wplótł w "Nielegalnych" wątek niejako zapasowy, z którego można zbudować całą następną powieść, albo i parę. Gdzieś przeczytałem, że druga książka, "Niewierni", jest kontynuacją pierwszej i jednocześnie środkową częścią zaplanowanej trylogii. (No tak, pewnie nie mogło być inaczej, jeśli niektórzy okrzyknęli go "polskim Larssonem".) Podejrzewam więc, że ten zapasowy wątek znajdzie swoje rozwinięcie. I zaczynam nabierać chęci na "Niewiernych". Oto co napisał w "Polityce" pan Tomasz Walat:
V. Severski przeszedł tutaj sam siebie. Druga jego książka jest jeszcze lepsza niż pierwsza. Znakomity warsztat, trzymające w napięciu sceny, zwłaszcza te, w których czarny bohater wyplątuje się z matni. Żal mi jednak czytelników. Wielu z nich będzie miało przy lekturze zarwane noce. Ale warto!
Cóż, po lekturze "Nielegalnych" jestem skłonny w to uwierzyć.