Szarlotka "Wspomnienie z dzieciństwa"

15 paź 2013

     Dostaliśmy od Uli R. cały worek jabłek. Worek duży, zjeść tyle nie da rady. Przetworów nie robimy - jakoś tak nie robimy i już, nie ideologicznie, po prostu nie mamy nawyku. Ale coś z tymi jabłkami trzeba zrobić, bo dobre. No i przypomniałem sobie o szarlotce. Nie takiej, jak z cukierni, czyli warstwa ciasta - warstwa jabłek - warstwa ciasta i jeszcze spory chlap bitej śmietany na wierzchu. Przypomniałem sobie, jak szarlotkę robiła ciotka, gdy miałem jakieś 10 lat. Chodziło o wykorzystanie resztek białego pieczywa i nadmiaru jabłek.
     No i tak: bułka zostaje namoczona w jaju, roztrzepanym z mlekiem, tą bułką wykłada się garnek, na to wkłada się (albo może wylewa) patelnię niedogotowanych plasterków jabłkowych, posłodzonych i posypanych cynamonem, a całość znów przykrywa się bułką i zalewa resztą cieczy jajowo-mlecznej. I tyle. No, jeszcze trzeba to upiec.
     Wychodzi to trochę niewyględne, ale zapach i smak - wspaniałe. I nic więcej do kubka herbaty nie trzeba. Najlepiej smakuje na gorąco, jedzone łyżką.


     Takie rzeczy zwykle stają się początkiem łańcuszka wspomnień. Przypomniałem więc sobie naszą kuchnie z czasów mojego dzieciństwa w Leningradzie i cuda, które w tej mikroskopijnej przestrzeni potrafiła wyczarować ciotka... Zupa grzybowa, szynka, pieczona z nacinaną w kwadraciki skórą, bułeczki drożdżowe z cynamonem, sałatka "Olivier", sałatka buraczano-śledziowa, kapuśniak, ogórkowa... Będę próbował odtworzyć niektóre przepisy, a właściwie smaki i wspomnienia. Wydaje mi się, że wiem nawet, kto mi pomoże: Piotr Wajl i Aleksander Genis. Ich publikowane w Ameryce (w rosyjskiej gazecie emigranckiej) felietony kulinarne brzmią bardzo znajomo - widocznie obaj byli zwolennikami tych samych smaków, co ja. No to wystarczy uważnie przeczytać - i do garów!
     A na dzisiaj dosyć wspominania. Szarlotka niech poczeka do jutra - co nie znaczy, że jej nie spróbowałem (prawie się poparzyłem). Ale jeść o północy nie należy. W końcu wiadomo, że pingwiny to jaskółki, które jadły po osiemnastej.