Wypiliśmy to wino ot tak, do piątkowego domowego obiadu. Bez zbytniego namaszczenia, choć czegoś tam po nim się spodziewałem. I z całą pewnością zawodu nie przeżyłem. Dobre wino, któremu niczego nie brakuje. Oczywiście, IMHO, bo przecież nie każdemu ten typ wina musi się podobać. Bardzo dużo beczki w smaku, a ja to lubię. Niektórzy jednak uważają, że beczka w tym winie zabija całą resztę i pije się je, jakby się ssało dębowy patyk. Nie wiem, mnie pasuje.
Wypiliśmy je chyba trochę zbyt pośpiesznie - powinno było być zdekantowane (ma sporo osadu) i trochę pooddychać. Ale i tak dało mi sporo przyjemności. Jak każde tego rodzaju wino, zmieniało się z każdą chwilą, łagodniało, traciło początkową ostrość, jednocześnie nabierając smaku czerwonych owoców. I znów: niektórzy mówią o wyraźnej waniliowości, a ja jej nie poczułem.
Gdybym miał więcej niż jedną butelkę, przechowałbym następne przez kolejne parę lat (o ile wytrzymałbym), bo mam wrażenie, że za jakiś czas to wino będzie jeszcze lepsze. Cóż, mogę tylko żałować, że nie stać mnie na takie wina do codziennych obiadów…
(Vega Real Reserva 2006 Ribera del Duero, tinta del pais (tempranillo) i cabernet sauvignon)