Letnie lektury patriotyczne cz. 2

8 sie 2013

      Co prawda, tym razem bardziej o filmach, niż o książkach, ale trudno, tytułu nie zmieniam.
     Dwa filmy, obejrzane dzień po dniu. "Obława" i "Pokłosie". Mam niewiele do powiedzenia o pierwszym z nich, bo do nieźle w sensie technicznym zrobionego filmu mam jedno zastrzeżenie: nie wiem tak do końca, o czym był. Owszem, zrozumiałem zawartą w nim opowieść, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że chodziło o samą opowieść, anegdotę. Jednak o co chodziło autorom filmu - słowo daję, nie jestem pewien. Może o to, co napisano na plakacie - o zdradę? Jeżeli tak, to - dla mnie - nie bardzo przekonująco. Trudno, może jakoś przegapiłem istotę sprawy.



     "Pokłosie". Też dobrze zrobione, choć za bardzo przypomina amerykański sposób robienia filmów. Ale tu już mam sporo zastrzeżeń. Po pierwsze, trochę przeszkadzał mi sposób mówienia głównych bohaterów. Jak na chłopów mówili zbyt gładko, nieomalże językiem ludzi wykształconych. Również babina, którą grała pani Szaflarska, nie była żadną babiną. No i chłop, który, gdy odkłada widły, uczy się hobbistycznie hebrajskiego... Po drugie, wyszło na to, że tylko dwaj bracia Kalinowie nic nie wiedzieli, podczas gdy cała, bez wyjątku, wieś wiedziała wszystko i żyła z tą straszną wiedzą. To gdzie oni spędzili całe dzieciństwo i młodość? Po trzecie, istota rzeczy. Inspiracją było Jedwabne. Jestem jak najdalszy od poglądu typu "to wszystko kłamstwo, Polacy wyłącznie ratowali Żydów", ale ten film jest jak wyrok po procesie poszlakowym. Jedwabne zostało zamiecione pod dywan. Tak naprawdę to nic nie wiemy, nie ma udokumentowanych wyników badań, nie ma jednoznacznych dowodów na cokolwiek. No bo przecież nie można nazwać dowodem jednej książki pana Jana Grossa. I co mamy w efekcie takiego zamieszania? Ano dwa sprzeczne poglądy, czyli owo "to wszystko kłamstwo" i pogląd przeciwny - "Polacy popełnili zbrodnię, za którą powinni przepraszać", a następnie film, który ten drugi pogląd umacnia i pogłębia. Owszem, można twierdzić, że to przecież nie dokument, tylko fabuła, ale to słaby argument. Sprawa jest zbyt poważna i takim czymś zbyć się nie daje. Wydaje mi się, że mimo dobrych chęci wyszło źle: znaczną część Polaków film wzburzył, a na zewnątrz zrobił "czarny PR". I nie bardzo mamy czym to zrównoważyć, bo sprawa Jedwabnego, o ile mi wiadomo, jednoznacznie wyjaśniona nie została. No i po czwarte, końcówka - nie lubię tak nachalnej symboliki.

     I jeszcze jeden film, obejrzany stosunkowo niedawno, bo z pewnych względów przez dłuższy czas trudno było zmusić się do oglądania: "W ciemności". Dobry pod każdym względem. Nie warto chyba nad nim się rozwodzić, bo już wiele o nim powiedziano, ale film jest bardzo dobrze zrobiony, świetnie zagrany i całkowicie wiarygodny. Wielkie osiągnięcie pani Holland.