Saperavi Teliani Valley 2011

8 wrz 2013

     Postanowiłem zrobić małą niespodziankę parze przyjaciół i podać im typowo gruzińskie danie - sacywi, w towarzystwie równie typowego gruzińskiego (a dokładniej - kachetyńskiego) wina - czerwonego wytrawnego Saperavi. Mam wrażenie, że jedno i drugie było całkiem niezłe. Sacywi, które przyrządza się z użyciem ogromnej, jak na nasze przyzwyczajenia kulinarne, ilości orzechów włoskich (na kilogram mięsa z kurczaka przypadło prawie pół kilo łuskanych orzechów) i potężnej garści różnych przypraw, łącznie z cynamonem i goździkami, wyszło dobrze i, mam wrażenie, smakowało całkiem jak prawdziwie gruzińskie, a Saperavi okazało się dość poważnym winem.
     Pierwsze wrażenie to mieszanka dojrzałych owoców i beczkowa wanilia. Piękny kolor - rubinowy, ciemny jak atrament. Dość długie. Nie umiem opisać zapachu: mnie skojarzył się trochę dziwacznie - owoce z czekoladą. A przy kolejnym kieliszku w smaku wyraźniej dała się wyczuć wiśnia i czarna porzeczka z bardzo przyjemnym waniliowym tłem. Dość miękkie, delikatne, naprawdę bardzo sympatyczne wino, które już po zjedzeniu sacywi sprawiało przyjemność samo w sobie.
     Pogrzebałem w necie - owszem, u nas do kupienia (bo ta butelka odbyła długą podróż z Gruzji) w granicach 40-45 złotych. W pełni akceptowalna cena za wino tej jakości.