6 sty 2013



Barolo - post scriptum do świąt

     Do obiadu pierwszego dnia świąt w Częstocicach otworzyliśmy butelkę Barolo. Tak, tak, tego samego, z Lidla. Potraktowaliśmy wino należycie: dekanter, około trzech godzin w tymże, temperatura taka, jak należy. I cóż, w pewnym sensie powtórzę to, co już kiedyś mówiłem. Po pierwsze, obyśmy cały czas mogli do posiłku pić wina nie gorszej jakości. Po drugie, może to - zdaniem znawców - i nie jest prawdziwe Barolo, ale zapewne ma z nim coś wspólnego w smaku i aromacie. I nie jest to ten styl, który mi się podoba. No, ale na szczęście na świecie robi się tyle różnych rodzajów wina, że nie ma czego żałować!