6 sty 2013



Święta - sprawa rodzinna

     W tym roku okres świąteczno-noworoczny zmienił się w dość długi i bardzo sympatyczny urlop. Dzięki temu miło spędziliśmy czas najpierw w Częstocicach, a potem w Porębie Wielkiej, po kilka dni w każdym z tych miejsc. Dzisiaj - Częstocice.
     Dla tych, którzy nie wiedzą: Częstocice to obecnie część Ostrowca Świętokrzyskiego. Tego samego, gdzie dziura, ale o rym później. W Częstocicach stoi, i to od bardzo dawna, bo gdzieś tak od czasu wojen napoleońskich, dom, w którym mieszka rodzina Magdy. Z przyjemnością co jakiś czas tam zaglądamy. A najprzyjemniejsze zawsze były święta Bożego Narodzenia. Zdarzało się, że przy stole zasiadało kilkanaście osób. Tym razem z różnych przyczyn było nas mniej, ale przyjemność od tego się nie zmniejszyła.
     Było wszystko, co być powinno. Młodsi ubierali choinkę.


      Nieco starsi oraz starsi sprawowali nadzór.


     Kontrolę jakości sprawował taki nieduży osobnik, który zamieszkał w domu całkiem niedawno.


     Stół wigilijny był tradycyjnie obficie zastawiony, nie zabrakło niczego, co w Częstocicach należy do tradycji tego szczególnego posiłku.


     Nie jestem pewien treści rozmowy między czworonożnymi mieszkańcami domu, ale że wigilijna pogawędka miała miejsce, nie ma żadnej wątpliwości.


     Dalej też było nieźle: śniadanie płynnie przechodzące w obiad, który bez zbytniej zwłoki stawał się kolacją.


     No, może trochę przesadziłem z tym ciągłym siedzeniem przy stole. Parę razy wyszliśmy na spacer, na przykład, w celu obejrzenia słynnej ostrowieckiej dziury. Niektórzy twierdzą, że zaplanowany na 21 grudnia koniec świata zaczął się w terminie, właśnie w Ostrowcu, ale coś się zacięło. Jednak widok całkiem, całkiem. Nad dziurą brakuje imponującego kawałka ulicy…


     No i chwile rozrywki też były - tej w dużej mierze dostarczały czworonogi.


     Poza tym - trochę rozmów na tematy rodzinne i ogólne, długa wieczorna pogawędka z Piotrem w towarzystwie Jacka (Danielsa, rzecz jasna). Potem był powrót do Warszawy, a chwilę później - wyjazd do Poręby, ale o tym - następnym razem.