Ta pani to była królowa Holandii Beatrix. Na mój ukłon, który, nawiasem mówiąc, trwał dość długo, odpowiedziała - lekkim skinieniem i półuśmiechem. Następnie wsiadła do samochodu i odjechała.
Cała rzecz polegała na tym, że to był środek dnia, ludzi było w tym miejscu mało, a tych, którzy byli, policja dyskretnie usunęła. Ja do ostatniej chwili siedziałem w restauracji, więc po prostu nikt mnie nie zauważył. A że poza mną i policjantem nikogo na chodniku nie było, trudno się dziwić, że królowa Beatrix spojrzała właśnie w tę stronę.
Tak wyglądała królowa Beatrix w Wilnie w 2008
Ten sympatyczny przypadek jedynie wzmocnił moją sympatię do tego kawałka wileńskiej starówki i do restauracji Markus ir ko. Droga, ale wszyscy zgodnie twierdzą, że w Wilnie nie znajdzie się lepszego steka. Zgadzam się z tym, bo próbowałem. I jeszcze się przyznam, że popijałem ten doskonały kawałek wołowiny moim ulubionym amarone. Ciężkawe, ale za to bardzo przyjemne zestawienie.
A przypomniałem sobie o tym, bo dziś usłyszałem, że królowa Beatrix abdykowała na rzecz syna, czyli po prostu przeszła na emeryturę. Mam nadzieję, że holenderski ZUS jest nieco bardziej hojny, niż nasz.